Pochodzi ona według ludowych podań - podobnie jak nazwy wielu okolicznych wiosek i miast, od krajobrazu, który "cieszył" (np. Koszęcin nazywany także w pewnym okresie historycznym Gościencin - "gościnny", Lubliniec, Lubsza - od "lubienia" "tu mi się lubi"). Nazwa była także przypisywana rodzinie Cieszowskich, która nabyła wioskę na własność w 1586 roku, aby pozostawać tam do 1628 roku.
W Cieszowej co najmniej od XIV
wieku zamieszkiwali Żydzi, którzy posiadali tu gminę i szkołę żydowską,
wiekowy cmentarz żydowski i jedną z najstarszych na ziemi śląskiej
drewnianą synagogę, zbudowaną w 1753 roku (albo wcześniej), a
rozebraną w 1911 roku. Obok "bóżnicy" stał również do 1911 roku
drewniany domek rabina, w którym mieściła się także szkoła żydowska.
Ostatnim rabinem, a zarazem nauczycielem był zmarły w 1871 roku Samuel
Schloshof. W roku 1855 Cieszowa liczyła 476 mieszkańców, z tego 449
katolików, 18 żydów i 9 ewangelików. We wcześniejszych wiekach w
Cieszowej zamieszkiwało co najmniej kilkadziesiąt, a czasem i około stu
Żydów, którzy żyli w wielkiej zgodzie z katolicką większością. Nie znamy
dokładnej daty przybycia pierwszych Żydów do Cieszowej.
Wiadomo jednak,
na podstawie danych statystycznych wrocławskiego archiwum, dotyczących
Żydów zamieszkujących w Cieszowej, że w 1757 roku zapłacili oni 6
guldenów "podatku tolerancyjnego" ("Tolerazsteuer"). Zasiedlenie
Cieszowej przez Żydów poczęło wzrastać pod rządami pruskimi, głównie za
panowania Fryderyka Wielkiego, który wypędził wszystkich Żydów
zamieszkujących lewobrzeżne tereny Odry (za wyjątkiem Brzegu i Głogowa).
Mogli oni się jedynie osiedlać na Górnym Śląsku, w pobliżu granicy z
Polską. Na przesiedlenie się "otrzymali od władz 10 dni czasu". Po tym
terminie żaden Żyd nie mógł zamieszkiwać na zabronionym terenie .
Paradoksem pruskich nakazów był fakt, że po pięciu latach od tego
żydowskiego dramatu, przepędzano znowu wszystkich Żydów z Górnego
Śląska, zamieszkujących na tzw. "płaskich terenach" z powrotem do miast.
Tylko w czterech wioskach Śląska zezwolono im na dalsze zamieszkiwanie
na dotychczasowym terenie, w tym także w Cieszowej. Działo się tak
jedynie ze względu na to, że znajdowały się tam stare żydowskie
cmentarze.
W XVIII wieku liczba żydowskich rodzin zamieszkujących
Cieszowę była najliczniejsza, a życie religijne i oświatowe Żydów
kwitło. W drugiej połowie XIX wieku, kiedy to Żydzi otrzymali prawa
swobodniejszego osiedlania się w różnych miejscach, liczba ich populacji
w Cieszowej stale i szybko się zmniejszała. W 1830 roku zamieszkiwało
tam jeszcze 43 Żydów, w 1845 roku już tylko 28, w 1861 roku 18, a w 1894
pozostała tam tylko czwórka wyznawców judaizmu. Od 1905 roku w
Cieszowej nie zamieszkiwali już Żydzi.
W licznych dokumentach
archiwalnych ogromnej, katolickiej parafii w Sadowie - do której także
przez wieki Cieszowa należała - nigdy nie wspomniano o religijnej
nietolerancji. Aktem tolerancji była także poniekąd sprzedaż w
drodze przetargu w 1908 roku synagogi i domku rabina, katolickiemu
proboszczowi Karolowi Urbanowi z Sadowa.
Z przebogatej, żydowskiej spuścizny architektonicznej małej Cieczowej
pozostał do naszych czasów jedynie chylący się ku upadkowi cmentarz.
Ale, patrząc historycznie na ogromne straty, które poniosła -
szczególnie w XX wieku - żydowska kultura w Polsce i na świecie, to
posiadamy i tak dużo. O żydowskich zabytkach w Cieszowej, w tym i o cmentarzu, pisali kiedyś najwybitniejsi znawcy kultury żydowskiej.
Zachwycali się oni bogatą i wielowiekową historią zakodowaną w pięknie
architektonicznym i krajobrazie. W 1908 roku Karol Urban pisał o
cmentarzu m. in: "Oprócz synagogi i domu rabina, znajduje się w
Cieszowej jeszcze jeden świadek kwitnącego tu przez wieki życia
żydowskiego. Jest nim oddalony od wioski o jeden kilometr żydowski
cmentarz położony w polu na wzniesieniu i ogrodzony deskowanym płotem.
Ten cmentarz jest daleko starszy od synagogi. Według tradycji liczy już
sześćset lat".
Profesor Brann pisał o cmentarzu żydowskim w początkach XX wieku w "Die juedischen Altertuemer in Cieschowa", że jest on "...najwspanialszym i najcenniejszym obiektem", i że "...20 stycznia 1690 roku zapłacono podatek za cmentarz w wysokości siedemnastu śląskich talarów".
Brann dokonał wówczas także dokładnego przeglądu macew znajdujących się
na cmentarzu. Zdumiewały go daty wykute w piaskowcu. Wspomina macewę z
1650 roku, zaś szczegółowo opisuje "pamiątkowy kamień" z października 1780 roku, poświęcony: "R. Eljakim Getzes, synowi R. Nathan Natas". Wykute napisy na macewach dotyczące zarówno mężczyzn i kobiet, którzy na żydowskim cmentarzu w Cieszowej znaleźli "wieczny pokój" były - jak to opisuje Brann -"bardzo oszczędne i skrótowe". Mimo
tej zwięzłości można było jednak dowiedzieć się, jaką wielką czcią za
życia otaczano zmarłego, lub jego przodków. Brann przytacza wzór takiego
napisu na jednej z macew z cieszowskiego cmentarza: "Tu spoczywa uczony R. Gerson Mannes, syn Rabina R. Nathan Nata s. U. z Przedborza, Zmarł w środę 11 grudnia 5545 roku".
Ten sam badacz pisze, że w 1917 roku na cmentarzu żydowskim w Cieszowej
znajdowała się jeszcze wielka ilość dobrze utrzymanych macew: "In Cieschowa gibt es heute noch eine ganze Anzahl wohl erhaltener Grabsteine".
To samo stwierdza w swych opisach ks. Karol Urban, który jak wiadomo,
stał się w 1908 roku właścicielem synagogi, domku rabina, a poniekąd
wziął na siebie także odpowiedzialność za bezpieczeństwo cmentarza
żydowskiego. Wiadomo, że w 1911 roku z niewyjaśnionych powodów rozebrano
synagogę i domek Rabina, a prawdopodobnie w 1917 roku - jak to wynika z
akt katastralnych - działka, na której te obiekty stały, przeszła w
ręce nowych właścicieli. Cmentarz jednak istniał nadal. Przetrwał I
wojnę światową, okres międzywojnia i bestialskie lata II wojny
światowej. Co prawda ząb czasu niszczył powoli drewniane oparkowanie,
wiekowe macewy traciły powoli swój dawny blask, poddawane nieuchronnej
erozji, ale cmentarz trwał i prawie wszystkie macewy z piaskowca, stały
na grobach tych, którym były poświęcone.
Dopiero po II wojnie światowej o wielowiekowym, otaczanym czcią "Miejscu Żydowskiej Pamięci"
ginęła pamięć. Obojętność brała górę nad ludzką tolerancją i szacunkiem
do "Starszych Braci", którzy odeszli na zawsze. Nikt, albo prawie nikt,
przez długie dziesięciolecia nie interesował się "z urzędu" losami
żydowskiego cmentarza w Cieszowej, podobnie jak wieloma innymi
cmentarzami na polskiej i śląskiej ziemi. W Cieszowej, małej
miejscowości związanej przez wieki z Żydami pozostała na cmentarzu spora
część "kamieni", które upominają się o pamięć i które mogą tę pamięć
ożywić. Ocalenie tej materialnej spuścizny, przypomni również historię
Żydów na śląskiej, koszęcińskiej ziemi. Historię wcale nie bagatelną, bo
mającą znaczenie nie tylko lokalne.
W ostatnich latach dzięki zaangażowaniu
ludzi dobrej - między innymi młodzieży z miejscowego gimnazjum - teren
nekropolii został uporządkowany. Część macew odrestaurowano, wykonano
także inwentaryzację zachowanych nagrobków.
tekst: Jan Myrcik (http://www.kirkuty.xip.pl/cieszowa.htm)